Sen o ciąży bez seksu

Ach, ciąża bez seksu – to już brzmi jak początek surrealistycznej czarnej komedii albo łamigłówki dla umysłu, który przestał działać na zwykłych zasadach biologii. Twój sen to taka alchemia nieprawdopodobieństwa, gdzie możliwe staje się niemożliwe – jakby mózg na chwilę zapomniał, że do koncepcji jednak trzeba mieć jakieś tam odrobiny fizycznej akcji.

Rozkładamy ten sen na części pierwsze

Pierwszym gwiazdorem jest ciąża – u Junga symbol nowego początku, potencjału, rodzenia się czegoś w twoim życiu, co jeszcze nie jest „gotowe” do świata. W ludowych sennikach ciąża może oznaczać nadzieję, ale i obciążenie, bo przecież coś dojrzewa, a ty już czujesz ciężar tej zmiany. Drugi symbol to brak seksu, czyli stan przeciwny do naturalnej przyczyny ciąży – to takie trochę wywrócenie logiki do góry nogami. Freud by się uśmiał, że sen robi z ciebie bohaterkę paranormalnego zjawiska – „ciąża bez seksu” brzmi jak bycie magikiem biologii albo bohaterką horroru sci-fi, które to Freud pewnie widziałby jako tajne pragnienie albo lęk przed utratą kontroli nad swoim ciałem i życiem.

Co fascynujące, w filozofii Wschodu ten sen mógłby pokazać przestrzeń między działaniem a efektem, jak yin i yang: coś rodzi się bez fizycznej przyczyny, co wskazuje na potęgę wewnętrznej przemiany, a nie zewnętrznego zdarzenia.

Możliwe scenariusze

Twoja ciąża bez seksu symbolizuje więc tworzenie czegoś nowego, co nie wynika z tradycyjnego porządku świata, czyli może to być projekt, pomysł, etap życia albo jakaś zmiana, która „objawia się” bez klasycznych oznak. Mózg mówi: “Robię Ci prezent - masz w sobie potencjał do kreacji i rozwoju, nawet jeśli na pierwszy rzut oka nie da się tego łatwo wyjaśnić.” Możliwe, że czujesz się gotowa na coś, co jeszcze nie ma na to jasnego powodu — albo obawiasz się tego dziwnego etapu zmiany, który wymyka się schematom. A jednak żyjesz, dojrzewasz, coś się tworzy, i to bez klasycznej instrukcji obsługi. I tak, pewnie zasługa też nocnego seansu jakiegoś magicznego thrillera albo kilograma grillowanych kiełbasek, bo mózg lubi czasem mieszać wake-up call ze śmiechem z własnej pomyłki.

Pytania z tyłu sali

Co konkretnie zaczynasz „rodzić” w swoim życiu bez żadnego tradycyjnego “seksu” czyli klasycznych źródeł i inspiracji? Ile jeszcze zamierzasz czekać, aż wszystko stanie się idealnie logiczne i przewidywalne, zanim w końcu przyjmiesz tę wewnętrzną, niewidzialną ciążę zmian? Jeśli ten sen to jakiś znak, to jak będzie wyglądał twój pierwszy ruch w stronę tej nowej, tajemniczej kreacji już jutro? Czego się boisz najbardziej w tym nieklasycznym procesie — odsłonięcia, nieznanego, czy może samej siebie?

Tyle ode mnie. Daj znać, czy ta rozkmina ma dla Ciebie jakiś sens.