Płonące krzesła w ogniu

Czasem sen przychodzi jak petarda – niespodziewany, głośny i niepokojący, a w Tobie zostawia wrażenie, jakby świat stanął w ogniu… dosłownie. Płonące krzesła to obraz, który łatwo przegapić, a który mimo to woła o uwagę – symboliczne meble spłonione w Twojej podświadomości, gotowe, by rozłożyć je na czynniki pierwsze.

Na warsztacie: płonące krzesła

Krzesła to symbol stabilności, miejsca, pozycji – coś, na czym zazwyczaj siedzisz, na czym spoczywa Twoja codzienność. Płomień, który je trawi, to znak transformacji, ale też niszczenia tego, co znane i wygodne. Jung mówiłby, że to znak rozpadu starych struktur, czyli części “ja” albo życiowych fundamentów, które nagle tracą moc. Z kolei senniki ludowe często wiążą ogień ze zmianą, oczyszczeniem, ale i niepokojem, że to, co ważne, może się spalić i zniknąć. Wschód widzi w ogniu zarówno destrukcję, jak i potencjał nowego początku – jak feniks, który ulega spaleniu, by potem odrodzić się z popiołów.

Główna nutka melodii

Twoje płonące krzesła mogą oznaczać, że czujesz, jak coś fundamentalnego w Twoim życiu zaczyna się walić – bezpieczeństwo, pozycja czy wygoda, z których dotąd korzystałeś, nagle stają się niestabilne. Ten sen zaprasza Cię do konfrontacji z lękiem przed utratą kontroli i wyjściem ze strefy komfortu. To tak, jakby Twój umysł mówił: “Stary, albo spal to, co już nie służy, albo przygotuj się na niespodziewane przeprowadzki w realu.” Chociaż w sumie równie dobrze Twoja nocka mogła zostać zainspirowana tym, że ostatnio zbyt długo siedziałeś na plastikowej krzesełku pod grzejnikiem albo w pokoju faktycznie zapaliło się coś, od czego wtrąciło się podświadome echo.

Co teraz? Pytania, które warto sobie zadać

Co konkretnie w Twoim życiu zaczyna się topić w płomieniach i jak chcesz to ugasić bądź wykorzystać do przepalenia starych schematów? Ile jeszcze pozwolisz, by fala niepewności spalała to, co dotąd było fundamentem, zanim zaczniesz budować na nowo? Jeśli to krzesło to Twoja pozycja czy poczucie bezpieczeństwa – co możesz dziś zrobić, by sprawdzić, czy nie możesz sobie postawić nowego, bardziej stabilnego siedziska? I wreszcie, czy pozwolisz sobie na małą improwizację w życiu – zmianę, która wystrzeli Cię z dotychczasowego rytmu?

Tyle ode mnie. Daj znać, czy ta rozkmina ma dla Ciebie jakiś sens.