Miseczka surowego mięsa bez krwi

No, masz babo placek – bez krwi, ale ze surowym mięsem w misce, czyli taki jakby kulinarny thriller w wersji hardcore. Surowizna nie widzi światła dziennego, ale brak krwi to już inna bajka: to coś na kształt sceny z filmu, gdzie napięcie rośnie, ale heroicznych efektów specjalnych brak. Co tam się u Ciebie przewija pod powiekami?

Rozkładamy ten sen na części pierwsze

Ten motyw mięsa – surowego, ale bez krwi – jest naprawdę ciekawy. Surowe mięso samo w sobie symbolizuje coś pierwotnego, naturalnego, trochę jak goła prawda o sobie, bez upiększeń. Mięso pozbawione krwi to już jednak trochę inna liga: krew potrafi oznaczać życie, emocje, pasję, ale też ranę czy cierpienie. Tyle że tu jej brak – to trochę jak gdybyś miał przed sobą ten surowy materiał życia bez gwałtownej energii emocji, raczej w stanie uśpienia albo stłumienia.

Z psychologicznego punktu widzenia Freud by się ucieszył i powiedział, że to może kolejny sposób na oddzielenie siebie od ran emocjonalnych – mięso bez krwi, to trochę jakby Twoja zraniona część została wyczyszczona, zneutralizowana, tak żeby nie bolała albo nie przypominała o sobie. Z kolei Jung w swojej filozofii mógłby to widzieć jako symbol gotowości do pracy w cieniu – przyjrzenia się temu, co surowe i naturalne, ale w formie „bezpiecznej”, bez bezpośredniego zagrożenia (czyli braku krwi).

I tu ciekawostka ze senników i ludowej mądrości – mięso w snach często oznacza trwałą wartość czy pokarm dla duszy, ale surowe i bez krwi może być sygnałem, że tę wartość jeszcze trzeba „przetrawić”, czyli przepracować albo oswoić w realu.

Możliwe scenariusze

Główna interpretacja? Ten sen może być Twoim mózgowym sygnałem, że stoisz na rozdrożu w kwestii emocji – coś ważnego, co w środku jest intensywne i pierwotne, teraz wygląda tak, jakby ktoś odjął temu wszystko, co gorące i żywe, zostawiając tylko gołą, chłodną szkieletową prawdę. Być może rezygnujesz z pewnej części siebie, tłumisz emocje, żeby nie czuć bólu lub napięcia, albo przygotowujesz się do przejścia na etap oczyszczenia i rozprawienia się z czymś w bardziej wyważony sposób. Chociaż równie dobrze może chodzić o to, że wczoraj zjadłeś coś nie do końca świeżego i Twój mózg delikatnie się buntuje nocą.

Pytania z tyłu sali

Skoro mięso jest surowe i bez krwi, to co konkretnie usiłujesz właśnie „odciąć” od swoich emocji? Co się stanie, jeśli przestaniesz podlewać ten stan emocjonalnego uśpienia i zaczniesz podejmować małe kroki, by poczuć to, co podskórnie parzy? Ile jeszcze pozwolisz, by to „surowe”, niedoprawione na smak życia uczucie leżało w misce bez Twojego zainteresowania? Jeśli ta miska i zawartość to Twój warsztat emocji, to jak w praktyce jutro zrobisz pierwszy ruch, by to mięso przetworzyć na coś strawnego dla siebie?

Tyle ode mnie. Daj znać, czy ta rozkmina ma dla Ciebie jakiś sens.