Poraził mnie prąd na balkonie, a potem umierałem w domu

Ten sen to jakby kombinacja napięcia i bezsilności – w jednej chwili porażenie, w drugiej świadomość odchodzenia we własnych czterech ścianach. Wygląda na to, że twoja podświadomość potraktowała balkon jak elektryczny symbol grozy, a dom – miejsce, gdzie odchodzisz, co nasuwa poważny, wręcz intymny klimat.

Rozkładamy ten sen na części pierwsze

Na pierwszy ogień idzie porażenie prądem – w senniku często symbol zagrożenia nagłą, niekontrolowaną zmianą lub ciosem losu, ale też impulsem, który przerywa dotychczasowy rytm. Z psychologicznego punktu widzenia to moment, gdy coś “kopie cię z buta” – dosłownie lub w przenośni, choć Freud mógłby powiedzieć, że to spotkanie z nieświadomością, która nagle wchodzi do twojej świadomości, wyrywając cię ze snu życia codziennego. Balkon za to to granica, miejsce zawieszone między światem prywatnym a publicznym, często kojarzone z potencjałem albo ryzykiem ujawnienia czegoś, co zwykle trzymasz pod kontrolą. Dom jako przestrzeń, w której ciężar umierania jest mocno nacechowany emocjonalnie, przypomina o tym, co najbliższe, ale i najdelikatniejsze.

Możliwe scenariusze

Jak tu nie pomyśleć o wewnętrznym konflikcie – porażenie to impulsywność, gwałtowność, może nawet strach przed zmianą lub utratą kontroli, a umieranie w domu to symbol akceptacji czegoś końca w sferze, którą uważasz za swoją enklawę bezpieczeństwa. To może być twoja podświadoma próba powiedzenia: coś cię wytrąciło z równowagi do tego stopnia, że zaczynasz mierzyć się z końcem jakiegoś etapu życia, ale w miejscu, które masz zarezerwowane tylko dla siebie. I choć brzmi to poważnie, równie dobrze twój mózg mógł po prostu spróbować przetworzyć impulsy nerwowe po naciśnięciu jakiegoś sprzętu elektrycznego czy innym banalnym zdarzeniu dnia.

Pytania z tyłu sali

Co konkretnie zrobisz, żeby poczuć, że znów masz kontrolę nad tym balkonem – swoją granicą? Co musi się wydarzyć, żebyś wreszcie przestał bać się impulsywnych „kopniaków” życiowych i nauczył się z nimi tańczyć? Jeśli porażenie prądem to sygnał o tym, że coś cię zaskakuje, to jakie małe eksperymenty jutro pozwolą ci przyjąć ten sygnał bez drżenia? A umieranie w domu – czy jest coś, co musisz pożegnać, żeby zrobić miejsce nowemu? Ile jeszcze zamierzasz wstrzymywać oddech, czekając na cud, zamiast ruszyć z miejsca?

Tyle ode mnie. Daj znać, czy ta rozkmina ma dla Ciebie jakiś sens.