Sen o zabrudzonej wannie

Ach, sny potrafią być naprawdę bezceremonialne i nie owijać w bawełnę, co? Twój sen o… powiedzmy to delikatnie – niecodziennym incydencie w wannie, to z pewnością krótki, lecz intensywny odcinek nocnych zmagań z podświadomością. Co się stanie, gdy poranne wizyty w łazience przesuną się w sferę koszmarów?

Rozkładamy ten sen na części pierwsze

Pierwszym i chyba najbardziej uderzającym symbolem jest właśnie wanna. Przesuwa się ona poza swoją codzienną funkcję relaksu i oczyszczenia – tutaj staje się miejscem nagromadzenia czegoś nieczystego i niechcianego. W sennikach ludowych wanna lub kąpiel symbolizuje oczyszczenie, odnowę, a czasem konfrontację z emocjami, które próbujemy spłukać. Jung mógłby powiedzieć, że to kąpiel w cieniu, czyli niechciany aspekt Twojej psychiki, którego nie chciałbyś dotykać, ale który daje o sobie znać.

Drugim kluczowym elementem jest sam akt “osrania” przestrzeni, podstawowy znak naruszenia porządku, norm społecznych i własnego komfortu. W psychologii sennej to może oznaczać chwilę, gdy podświadomość rzuca Ci wyzwanie: „hej, część Ciebie wymaga pilnej uwagi, zanim pęknie z nadmiaru tłumionych emocji lub problemów”. Z jednej strony to manifestacja wstydu i utraty kontroli, a z drugiej – szokujące wołanie o pomoc czy przynajmniej o zauważenie problemu.

Możliwe scenariusze

Psychologicznie rzecz biorąc, ten sen może być odbiciem poczucia, że pewna sytuacja w życiu wymyka się spod kontroli, zarówno emocjonalnie, jak i w praktyce. Możliwe, że czujesz się przytłoczony czymś, co jeszcze nie zostało nazwane, ale uwiera jak ten niehigieniczny bałagan w kąpieli. To nic innego jak wołanie podświadomości: “Ogarnij to, zanim zalało Cię całkowicie.” Można to też rozpatrzyć jako metaforę poczucia wstydu lub utraty godności w jakimś aspekcie życia, który czujesz, że wali się jak mokry dywanik po nieudanej kąpieli. Choć – rzecz jasna – równie dobrze Twój mózg mógł po prostu udusić się teorią chaosu po zbyt ostrym kabarecie, który obejrzałeś przed snem.

Pytania z tyłu sali

Co konkretnie zrobisz, by nie dopuścić, by ta „wanna chaosu” przepełniła się na jawie i zaczęła śmierdzieć całej Twojej codzienności? Jak długo jeszcze zamierzasz udawać, że problem nie istnieje, bo może wyparowanie go rozwiąże? Kiedy w końcu przyzwolisz sobie na mały rytuał oczyszczenia – niekoniecznie płynem do kąpieli, ale może rozmową, działaniem, czy choćby przyznaniem się przed sobą, co cię męczy? Jeśli ta wanna to miejsce nagromadzenia niechcianych emocji, to gdzie jest Twój korek, który musisz wyciągnąć?

Tyle ode mnie. Daj znać, czy ta rozkmina ma dla Ciebie jakiś sens.